Kiedyś wywołała się przez zupełny przypadek dyskusja o książkach. A konkretniej o tym co książką jest a co nie jest. Muszę przyznać, że była to bardzo interesująca dyskusja. W szczególności, że osoba z którą rozmawiałam była uparta i żadne argumenty jej nie przekonywały. Jakby to ONA miała rację i nikt więcej, a TY… nic nie wiesz o życiu.
Otóż toczyła się dyskusja nad wyższością książki papierowej nad ebookami oraz audiobookami. Mojego rozmówcy nie dało się w żaden sposób przekonać, że ebook i audiobook to także książka. Że teraz, w dobie najnowszych technologii, każdy sięga po to co mu pasuje. Rozmówca upierał się, że papier i tylko papier, a reszta to tylko substytuty książek. Bo on musi czuć fakturę papieru, okładki i czuć zapach, słyszeć szelest przewracanych stron. Ależ oczywiście, że to jest ważne. Że książkę trzeba czuć, postawić na półce i napawać się jej widokiem. Jednak książka do książka i nie jest to ważne w jakiej formie: elektronicznej, papierowej czy do słuchania. Przede wszystkim liczy się treść.
Przyznam się, że jeszcze do niedawna wyznawałam teorię mojego rozmówcy. Zgadzałam się w tym o czym mówił i argumentach. Jednak to życie zweryfikowało moje poglądy na nowe technologie. Kiedyś nie myślałam o tym by czytać ebooki. Od kiedy mieszkam tam gdzie mieszkam, czyli w kawalerce i nie mam miejsca na nowe regały, musiałam się przekonać do czytnika. Tam wejdzie więcej książek. Owszem jeśli chcę jakąś książkę w papierze to ją kupię i miejsce znajdę. Jednak jest wiele książek które chcę tylko przeczytać, wtedy kupuję ebook gdzieś w promocyjnej cenie. Poza tym mam złudne wrażenie, że książkę na czytniku czyta mi się szybciej. Poza tym jadąc na urlop czytnik jest najlepszym rozwiązaniem, bo zmieści się na nim masa książek.
A co do adiobooków. Cóż… też nie byłam przekonana, do czasu gdy nie przesłuchałam „Uratuj mnie” Musso w świetnej interpretacji Anny Dereszowskiej. Potem były następne. Nie każdego lektora można jednak słuchać. Kilku książek w wersji audio nie dokończyłam właśnie ze względu na kiepskiego lektora. Bo to jego głos najistotniejszy. Niektórzy mogą twierdzić, że nie lubią kiedy im się czyta, bo wolą robić to sami. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nie możesz czytać papierowej książki: gotowanie, sprzątanie, mycie naczyć czy chociażby prowadzenie samochodu. Wtedy audiobook jest najlepszym rozwiązaniem. I tak, wiem o czym jest książka i nie przeszkadza mi to, że ktoś mi czyta.
I jak sami widzicie, nie jest ważne w jakiej formie, książka to książka. Przecież każda ma tę samą historię i wartość.
Zgadzam się :)
OdpowiedzUsuńKurczę, a ja nie umiem się przekonać do audiobooków, kiedyś próbowałam im słuchać na spacerze, a skończyło się tym, że prawie się zabiłam- nie umiem chodzić i słuchać książek jednocześnie :P
OdpowiedzUsuń