Jak już pewnie zdążyliście zauważyć lubię książki należące do gatunku obyczajowego. Niektórzy mogą nawet stwierdzić, że to ten typ literatury bardziej kobiecej. Fakt, nie zaprzeczam. Takie książki w mojej biblioteczce górują. To nie moja wina, że lubię literaturę lekką, łatwą i przyjemną. Książka o której chcę dzisiaj opowiedzieć, też do tego gatunku należy. Twórczość Mhairi McFlane polubiłam już od pierwszej pozycji jaka wpadła mi w ręce czyli „To przez Ciebie”. Wiedziałam, że tę najnowszą „Kim jest ta dziewczyna” też muszę przeczytać.
Edie Thompson pracuje jako copywriterka w firmie w Londynie. Pewnego dnia popełnia błąd, który bardzo ciężko wybaczyć. Otóż w dniu ślubu swojej koleżanki z pracy, Charlotte, całuje się z jej właśnie poślubionym mężem Jack’iem. Na wytłumaczenie miała tylko to, że to On ją pocałował. Skutkiem całego zamieszania jest zesłanie do Nottingham oraz hejterskie komentarze pod adresem Edie, bo przecież to zdecydowanie „jej wina”. W Nottingham dziewczyna zostaje ghostwriterem autobiografii znanego aktora Elliota Owena. Mieszka w rodzinnym domu wraz z ojcem i młodszą siostrą, z którą za żadne skarby nie może się dogadać. Nie tak to sobie wszystko wyobrażała. Dodatkowo z Elliotem też ciężko się pracuje. Edie musi pokonać wszelkie problemy, rozwiązać konflikty i nauczyć się żyć poza Londynem. Jak zakończy się przygoda w Nottingham musicie doczytać sami.
Autorka bardzo zgrabnie wplotła w swoją powieść temat portali społecznościowych i wielkiej mocy jaką obecnie posiadają w naszym życiu. Na przykładzie Edie widzimy jak łatwo z tej popularnej, stać się najbardziej znienawidzoną dziewczyną. Wybryk którego się dopuściła na weselu Charlotte pokazał, że internet to miejsce, gdzie wszyscy są bezlitośni i nie mają skrupułów. Wylewają wiadro pomyj na naszą bohaterkę, nie przejmując się tym zbytnio, najważniejsze, że mogą się na kimś wyżyć. I nie obchodzi ich to, czy znają kogoś osobiście czy tylko poprzez znajomych. Bo internet taki właśnie jest. To wielka potęga, która czasem niszczy ludzi. Nie raz zdarzyło się tak, że po niezbyt pochlebnych wpisach ktoś targnął na swoje życie.
Mhairi McFlane pokazała także, blaski i cienie bycia sławną personą oraz to, że one wcale nie mają tak łatwo w swoim życiu jakby się niektórym wydawało.
Książkę czytałam z wielką przyjemnością. Cały czas zastanawiałam się czy Edie uda się w końcu wyjść na prostą, poukładać sobie relacje z siostrą, no i czy znajdzie normalnego faceta. Kibicowałam jej od początku i miałam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Ta lekka historia troszkę przypominała mi tę, którą wykreował Richard Curtis w filmie „Notting Hill”. Było miło, było lekko, było przyjemnie. Czyli tak jak lubię najbardziej. Polecam wszystkim którzy lubią takie historie prosto z Hollywood. Nie zawiedziecie się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz