niedziela, 13 marca 2016

#372




Droga Tachykardio!

Jak dobrze wiesz, raz na jakiś czas sięgam po książki Autorów zagranicznych. Nie tylko polską literaturą czytelnik – znaczy ja – żyje. Lubię sięgać po książki Autorów, których inne pozycje przypadły mi do gustu. I tak było w przypadku książki „Cukiernia w ogrodzie” Carole Matthews. 

Fay od wielu już lat prowadzi cukiernię na parterze swoje rodzinnego domu. Zrezygnowała z pracy zawodowej by opiekować się chorą matką. Pewnego dnia do cukierni przychodzi Danny, młody mężczyzna który porzucił pracę w korporacji i  kupił łódź by rozpocząć niespieszne życie na rzece. Pomaga Fay w drobnych pracach przydomowych. Zaczyna między nimi  iskrzyć.  Jednak Fay nie chce poddać się zauroczeniu, nie chce pozwolić iskrze zmienić się w płomień - chce być lojalna wobec mężczyzny z którym się spotyka od dziesięciu lat, choć nie jest w tym związku najszczęśiwsza. Jakby mało było emocjonalnego rozgardiaszu, nasza bohaterka pewnego dnia traci wszystko to, co kochała najbardziej, swoją małą cukiernie, w której czuła się taka szczęśliwa. Jest załamana, jednak zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie. Ale czy będzie w stanie je zmienić? O tym przeczytaj sama. 

Powiem Ci, że książki pisane przez Carole Matthews podobają mi się coraz bardziej. Autorka ma niesamowity dar tworzenia barwnych postaci. W jej poprzedniej powieści „Święta miłośniczek czekolady” bohaterkami były cztery przyjaciółki, które wspierały się na każdym kroku. Podczas czytania czułam zapach unoszącej się czekolady, wiem, że to raczej nierealne, ale wyobraźnia czasem potrafi płatać figle. Tutaj mamy Fay, dla której szczęście innych jest ważniejsze niż jej samej; która poświęca się wręcz dla najbliższych, zapominając o własnym szczęściu. W sumie miałam ochotę kilkakrotnie nią wstrząsnąć i krzyknąć by dała wreszcie spokój. I jest jeszcze Anthony, partner Fay. O cholibka!!! Tego to miałam ochotę ukatrupić na każdym kroku. Nie podobał mi się za żadne skarby świata. Przykład? Proszę bardzo. W dniu urodzin Fay zamiast zająć się ukochaną, troskliwie opiekował się przyjaciółką w szpitalu. Nawet nie zadzwonił do Fay, że nie dotrze. NIC!!! NULL!!!  ZERO !!! No sorry, czy tak się zachowuje facet który kocha? Nie, zdecydowanie nie. 

To nie jest lekka książka - chociaż tytuł i okładka mogą to sugerować. To książka w której poruszono dość istotny temat: strach przed opuszczeniem bezpiecznej przystani i rozpoczęcie nowego nieznanego życia. A także strach przed tym co ludzie powiedzą ,i o tym co wypada robić a czego nie.

 A wystarczy przecież czasami opuścić znany i szczelny kokon, by móc rozwinąć skrzydła
i być szczęśliwym. Polecam

Pozdrawiam
Archer

P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins 



1 komentarz:

  1. No właśnie spodziewałam się lekkiego, bezsensownego czytadła, a tu taka niespodzianka! Może się skuszę na ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń