piątek, 6 grudnia 2013

#273


Pamiętacie jak jakiś czas temu wspominałam, że wraz z kolegą piszemy opowiadania. Rzucamy sobie hasło, które potem umiejętnie „używamy” w napisanym tekście. Była już WALIZKA oraz CZERWONY NOS KLAUNA. Jednak ta cała zabawa czy też przygoda zaczęła się od JABŁKA. Forma dowolna. Ponieważ ja uwielbiam listy i tym razem nie mogło być inaczej. Zapraszam: JABŁKO


Mój Drogi!


Czy gotowanie i pieczenie ciast to dla Ciebie mordęga? Lubisz stać przy kuchni, mieszać w garnkach, doprawiać do smaku? A potem cieszyć się widząc gdy ukochana osoba zajada się ze smakiem to co przyrządziłeś? Wiem, że to uczucie, którego nie da się opisać. Wiem, że to radość, że coś zrobiliśmy sami, własnoręcznie i zostało to docenione, przez ukochaną osobę. Widzę uśmiech na Twojej twarzy. Wiem, że to lubisz gdy cię doceniają. Ale ta cała zabawa przy kuchni, czy to lubisz? Bo ja nie cierpię gotować, stać przy garach i czekać aż jedzenie się zrobi. Nie mam do tego cierpliwości. Mieszać wszystko, czekać aż się ugotuje, potem doprawiać i smakować czy jest dobre. Nie, sorry, to nie dla mnie. Dlatego od samego początku uważam, że najlepszymi kucharzami są faceci. Tak, właśnie. Macie więcej cierpliwości, chce wam się czekać. A poza tym, uważaj, lubicie zdobywać. No a co, nie? Jak to mówi jedno mądre przysłowie: przez żołądek do serca. I wam facetom zdecydowanie się to udaje. Nie wiem jak, ale tak jest. Jeśli chcesz zdobyć kobietę ugotuj jej coś pysznego. Coś co sprawi, że przeżyje kulinarny orgazm. Tak, coś takiego istnieje. Wiem, że to dziwne, ale tak jest. Każda cząstka ciała wtedy krzyczy: mmm jakie to jest pyszne!!! No dobra, zaraz mi powiesz, że kobiety też świetnie gotują. A i owszem, nie przeczę. Jednak mnie się wydaje, że to więcej jest mężczyzn szefów kuchni aniżeli kobiet. No a chociażby najlepszy kucharz świata Gordon Ramsay, czy może bardziej znany w Polsce Pascal Brodnicki, potem Karol Okrasa (nie mylić z Pawłem, aktorem), nie zapominajmy o Makłowiczu i innych. Zaraz mi pewnie wytkniesz: Nigellę, Annę Starmach, i tę którą całkowicie nie trawię od „Kuchennych rewolucji”. Nawet powstał serial, gdzie większa część akcji dzieje się w kuchni, w różnych restauracjach i gdzie się dużo je. 

Powiadają, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Jesteś pewnie ciekawy do czego zmierzam. Otóż jeśli np.: ktoś z Twoich bliskich dobrze gotuje, jest duże prawdopodobieństwo, że ty też ten talent odziedziczysz. Hm… no to teraz powinnam się zastanawiać, gdzie ja jako jabłko wylądowałam od mojej jabłoni. Bo mnie się wydaje, że chyba poleciałam pod krzak agrestu, bo nijak nie potrafię gotować. Moje jabłko z robaczkiem w środku potoczyło się daleko od jabłoni. Ponieważ moja mama potrafi gotować i przyprawiać a ja zdecydowanie mam do tego dwie lewe ręce. Kiedyś będąc młodszą dziewczynką (tudzież nastolatką, bo ten motyw przewijał się przez większą część mojego życia) moja mama chciała mnie nauczyć robić pierogi. Najpierw przygotować farsz, potem wyrobić ciasto, rozwałkować i kleić. Stawałam z nią ramię w ramie, wykrawałam kółko szklanką, robiłam kulkę farszu i sklejałam. Jednak w połowie lepienia jednego pieroga moja mama zawsze miała jakieś „ale”. Bo to nie tak, bo dokładniej, bo krzywo, bo za mało farszu. Krew mi się w żyłach gotowała ale robiłam dalej. Niestety przy trzecim pierogu moja cierpliwość znikała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rzucałam pierogiem na stół i ostentacyjnie wychodziłam z kuchni. Jak widać jabłko nie padło blisko jabłoni. 

Zamiast gotować wolę piec ciasta. Bo tutaj nie musisz stać, sprawdzać i doprawiać do smaku. Po prostu mieszasz wszystkie składniki i już, zrobione. Tak to jest zdecydowanie bardziej dla mnie. Wiem, że zaraz możesz mi powiedzieć, że gotowce mogę kupić w sklepie dodać tylko dwa składniki i gotowe. Owszem, mogę. Jednak zdecydowanie nie lubię tutaj chodzić na łatwiznę. Bo jak to, ciasto z torebki? I co z tego, że jest masa cukierni i ciast do spożycia od razu. Ta frajda pieczenia i mieszania składników. Dokładnie tak samo jak przy gotowaniu, pewnie zaraz mi powiesz. No prawie. Bo ciasto starczy na troszkę dłużej aniżeli jeden obiad. Tak wiem, nie pogadasz. Poczekaj do czasu aż skosztujesz moich ciast, ciastek, babeczek i innych słodkości kulinarnych. Wtedy pogadamy. 



Chociaż, no dobra, przyznam Ci się do czegoś. Ostatnio zaczynają mnie fascynować książki kucharskie. Tak, dobrze widzisz. Stoję sobie w pracy i przeglądam te leżące na stole. I sprawdzam co jest proste do zrobienia. I w ten oto sposób na mojej półce przybyły trzy książki kucharskie. Ale wierz mi, jeszcze do nich nie zajrzałam i jeszcze nic z nich nie zrobiłam. Ale spokojnie mam na to czas. Bo przepisy w nich zawarte muszą być proste, a potrawy szybkie do wykonania. Bo przecież ja nie mam cierpliwości do gotowania!!!


P.S.
Kochani dla przypomnienia dodam, że w tekście ukryte jest podlinkowane słowo klucz, dzięki któremu osoby chętne udziału w konkursie mogą przejść po blogach i odnaleźć hasło konkursowe. Jeśli wczoraj uważnie czytaliście notkę to wiecie, że początek hasła znajduje się TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz