Droga Tachykardio!
Niecały rok temu opowiadałam Ci o
debiucie pewnej polskiej Autorki Anny Ficner – Ogonowskiej. Wspominałam, że
wszyscy oszaleli na punkcie książki „Alibi na szczęście” oraz jej kontynuacji
„Krok do szczęścia”. Wtedy chyba niewielu przypuszczało, że Autorka stworzy z
tego trylogię, a na kolejną część każe czekać swoim czytelniczkom ponad pół
roku. W sumie to było do przewidzenia, że powstanie kontynuacja. Przecież w
drugiej części historia głównych bohaterów skończyła się dość niespodziewanie. Więc
gdy tylko książka wpadła w moje ręce wiedziałam, że warto było czekać.
Hania nadal nie przestaje się
zamartwiać o innych. Dba o Mikołaja, który już na dobre zagościł w jej życiu,
domu i sercu. Dba o Dominikę, która nie potrafi odnaleźć się w roli matki. Poza
tym Dominikę męczy przeszłość. Targają nią emocje, z którymi nie potrafi sobie
poradzić. Nie rozstaje się z synkiem bo nie chce by sobie pomyślał, że go
zostawiła, tak jak matką ją. Hania wciąż ukrywa przed Siostrą sekret. Boi się,
że Dominika nie będzie w stanie udźwignąć tego co od niej usłyszy, boi się
odrzucenia. Niestety los szykuje Hani kolejne zmartwienia. Bo przecież w życiu
nie może być zawsze z górki. Na szczęście jak zawsze może liczyć na swoją
ukochaną ciotkę Annę, panią Irenkę oraz Mikołaja, który szykuje dla niej coś
specjalnego. Czy Hanka w końcu przestanie się martwić i zacznie żyć? O tym
musisz przeczytać niestety sama. Nic więcej ci nie zdradzę.
Warto było czekać rok na kolejną
część historii Hani i Mikołaja. Autorce zgrabnie udało się wyjaśnić tajemnice
które poznaliśmy we wcześniejszych częściach. Poza tym ostatnia część jest
naładowana takimi emocjami, że sięgnięcie po chusteczki jest nieuniknione.
Wcale się nie dziwię, że trylogia
zyskała status „bestsellera”. Te książki są pełne miłości, codziennych
problemów z którymi się borykamy każdego dnia. Historia ukazana w „Alibi na
szczęście”, „Krok do szczęścia” i „Zgoda na szczęście” może jest fikcją
literacką, jednak tak naprawdę to mogła się przydarzyć każdemu z nas. Myślę, że
każdy gdzieś w swoim życiu spotkał taką Hankę, która zamartwiała się i dbała o
wszystkich wokół bardziej aniżeli o siebie. Dominikę, która rozstawiała
wszystkich po kątach i była duszą towarzystwa. Panią Irenkę, do której można
zawsze przyjechać czy też zadzwonić o każdej porze dnia i nas wysłucha. Ale
myślę, że każda chciałaby takiego Mikołaja, który będzie dbał i troszczył się o
ukochaną. No i takiego romantyka który na końcu powieści sprawił, że łzy pociekły
mi ciurkiem a serce mocniej biło.
„Zgoda na szczęście” świetnie
podsumowuje dwie wcześniejsze części. Autorka ukazuje w niej, że w naszym życiu
najważniejsza jest miłość i wsparcie jakie możemy dawać i otrzymywać od
najbliższych. Szkoda, że to ostatnia część tej historii. Ale przecież jak to
śpiewała kiedyś Anna Jantar „Nic nie może przecież wiecznie trwać” w końcu
historia musi mieć swój koniec.
Jeśli lubisz historie z życia
wzięte, pełne miłości i niepewności to ta historia jest jak najbardziej dla
Ciebie. Zaopatrz się jednak w chusteczki, bo w książce jest kilka momentów, w
których łza zakręci się nie raz. Polecam!!!
Pozdrawiam
Archer
Archer
P.S.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu lubimyczytac.pl oraz Wydawnictwa ZNAK
Myślisz Archer, że będzie ciąg dalszy? Bo mimo wkurzającej Hanki, chcę więcej!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci tej książki, gdyż bardzo, ale to bardzo chciałabym ją poznać. Recenzja, jak zwykle fantastyczna!
OdpowiedzUsuńteż chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPo urlopie wezmę się za całą Trylogię :).
OdpowiedzUsuńPierwszą część posiadam, ale jeszcze nie sięgnęłam po nią... Muszę to w końcu zrobić, ponieważ trylogia zaczyna zbierać dobre recenzje. :)
OdpowiedzUsuńta książka dotarła do mnie w tym tygodniu, jestem jej bardzo ciekawa, pozdrawiam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa wakacje, jak znalazł :) Muszę poszukać w bibliotece. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad tą książką i coraz bardziej jestem na tak. świetne zdjęcie w nagłówku bloga. dodaję do obserwownych.
OdpowiedzUsuń