Kiedy wokół dzieje się to, co się dzieje. Kiedy zamiast czytać, gapię się w telewizor, wiem, że jest źle. Bo ja przecież kocham literki. Jak już wspominałam we wcześniejszym tekście, miłość trwa nieustannie. A ja ich łaknę jak kania dżdżu. I dlatego zaczęłam ostatnio przeglądać nowości Legimi, by wybrać coś co sprawi, że zapomnę o świecie wokół i skupię się na opowiadanej historii. Niestety jestem dość wybredną czytelniczką. Gdy jakaś książka nie wciągnie mnie po pięćdziesięciu stronach, to wiecie o tym dobrze, że mówię jej „Żegnam, nie jesteś warta mojego czasu!”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po książkę z serii „Mała czarna”, którą wydaje Wydawnictwo Albatros. „Co powiesz na spotkanie?” Rachel Winters, odpaliłam na czytniku, bo nagłówek „Zwariowana komedia romantyczna” sprawił, że tego właśnie zapragnęłam. Bo nie wiem czy wiecie, ale ja kocham komedie romantyczne.
Evie pracuje jako asystentka agenta talentów telewizyjnych i filmowych. Pod skrzydła ich agencji trafia Ezra Chester. Młody scenarzysta, który ma już na swoim koncie koncie Oskara. Jego zadaniem jest napisać scenariusz komedii romantycznej. Niestety jest mały problem: Ezra wierzy, że w dzisiejszym świecie ludzie nie lubią się wzruszać. I wcale nie ma zamiaru tworzyć komedii romantycznej. W pewnym sensie Evie wymusza na nim napisanie tego scenariusza, chociażby miała odgrywać wiele kultowych scen, w nieskończoność. Z pomocą swoich przyjaciół, Bena i Anette – poznanych w kawiarni, dziewczyna zrobi naprawdę wszystko by poznać mężczyznę, tak jak to robią bohaterki komedii romantycznych?. A czy to się jej uda? Musicie przekonać się sami.
Och, jak ja się cudownie bawiłam podczas czytania tej historii. Serio, dzięki niej odcięłam się całkowicie od tego co działo się wokół i skupiłam tylko na bohaterach książki.
„Co powiesz na spotkanie?” to ciepła, wzruszająca i zabawna komedia romantyczna. Taka, którą nie mogłam odłożyć na bok, bo chciałam wiedzieć co dalej. Chociaż po północy mój rozsądek wziął górę i powiedział: idź spać, skończysz jutro. Posłuchałam. Ta książka idealnie nadaje się na scenariusz filmowy i powiem wam, że aż zapragnęłam obejrzeć filmy o których wspominała Evie. No i odgrywała sceny z najbardziej znanych i rozpoznawalnych komedii romantycznych.
Jeśli poszukujecie książki, którą wciąga się jak makaron spaghetti na obiad, to ta książka taka właśnie jest. To nie tylko książka o tym, że nie wszyscy wierzą w filmową miłość. To także książka o tym, że kiedy ktoś zdeptuje naszą samoocenę, nie powinniśmy się całkowicie poddawać tylko walczyć. Nie możemy być tchórzami i czasem bardziej uwierzyć w swoje możliwości.
Polecam i to tak bardzo!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz