Po książkę „Karuzela” Pauliny Świst sięgnęłam pewnie dlatego, że wszędzie wszyscy mówią o jej najnowszej powieści. Poza tym nie oszukujmy się, wokół samej autorki także narosło wiele tajemnic. Jakich? Na pewno takich, że nikt nie wie jak owa autorka wygląda, gdyż Paulina Świst to pseudonim artystyczny adwokatki z Wrocławia. Ale czy tak jest naprawdę? A może ten Wrocław to także jedna wielka ściema i pani Paulina pochodzi z moich rodzimych Gliwic, i może co poniektórzy domyślają się kim jest. Ale ile w tym prawdy nie wie nikt. Zastanawiające jest dlaczego autorka nie chce ujawnić swej tożsamości? Może dlatego, że bohaterowie jej książek są adwokatami i prokuratorami, którzy wcale nie są tacy grzeczni jakimi być powinni: posługują się łaciną podwórkową i dodatkowo uprawiają dziki seks.
„Karuzela” przedstawia historię Piotrka Orłowskiego oraz Aleksandry Tredel. Obydwoje są wmieszani w karuzelę vatowską. I niestety ktoś chce ich wpakować ich do pierdla. Dawny znajomy wyciąga historię sprzed wielu lat i pragnie zemsty. Dodatkowo tych dwoje zaczyna łączyć nie tylko „karuzela” ale także uczucie pełne pasji i namiętności.
Powiem tak, ta książka nie jest wymagająca. Czyta się ją bardzo szybko. Akcja leci na łeb na szyję. Jest tajemnica, jest seks, są przekleństwa i są trupy. Jest światek przestępczy, jest ucieczka, są zdrady i hazard. Powiem Wam pomimo ostrych scen seksu, książkę czytało mi się całkiem dobrze. Może dlatego, że historia nie zmusza do myślenia, tylko do przewracania stron by dowiedzieć się co będzie dalej.
Słyszałam kilka głosów, że powinnam sobie darować, bo to kiepska powieść. Nie jest zła, nie jest wybitna, jest świetną rozrywką. Erotyzmu tutaj dużo nie ma. Skoro dotarłam do końca to znaczy, że nie było źle. Na pewno lepsza niż „365 dni”, bo tę odłożyłam po przeczytaniu pierwszej strony. I jest lepsza niż Grey, gdyż jak to powiedziałam znajomej - „mniej się bzykają”. Przekleństwa, którymi bohaterowie raczą nas prawie na każdej stronie, da się przeżyć. Tylko od razu pojawia się pytanie: czy adwokaci rzeczywiście tyle klną i pieprzą się jak króliki wszędzie gdzie popadnie?
Jeśli macie wolne popołudnie i chcecie przeczytać coś niewymagającego to „Karuzela” się do tego nadaje. Nie doszukujcie się w niej żadnej górnolotnej literatury. To typowa książka rozrywkowa. I dla tej rozrywki postanowiłam doczytać dwie kolejne „Sitwę” i „Przekręt”. A potem sięgnę po mroczny kryminał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz