Jako księgarz lubię czytać książki o książkach. Wiecie, ktoś otwiera księgarnię, znajduje miłość wśród regałów pełnych książek. To chyba jakieś zboczenie zawodowe czy coś. Przeczytałam już podobne książki i wciąż czuję niedosyt. Dlatego gdy w moje oczy, gdzieś w sieci, rzucił się tytuł „Pamiętnik księgarza” wiedziałam, że muszę ją przeczytać. To przecież o książkach.
W małym szkockim miasteczku Wigtown, Shaun Bythell prowadzi antykwariat. A ta książka to opis jego przemyśleń, opisów dnia codziennego, podróży po kolejne książki, zmagania z wielkim Amazonem czy też z pracownicą którą zatrudnił.
Oczekiwałam chyba czegoś zupełnie innego. Dostałam nudną historię, której nie potrafiłam skończyć. Ta książka zdecydowanie trafiła na listę książek niedokończonych. Przyznaję, że na samiusieńkim początku, parsknęłam kilka razy śmiechem. Ale to by było na tyle. Miałam nadzieję, na jakieś smaczki, tudzież jak to się mówi „kwiatki księgarskie”. A tu nic. Zero. Zastanawia mnie tylko, dlaczego połowa bookstagrama jest tą książką zachwycona. Może jestem na nią za głupia? Nie wiem. Wiem jedno na pewno, że czytałam lepsze książki o książkach. I cieszę się, że książkę przeczytałam na Legimi. W innym wypadku, plułabym sobie w brodę, że kasa poszła w błoto.
Omijajcie szerokim łukiem. Zdecydowanie nie polecam.
Szkoda, że książka tak bardzo Cię rozczarowała Chciałam ją przeczytać, a teraz moja ochota, zdecydowanie zmalała. 😊
OdpowiedzUsuń