Nadeszła jesień. Piękna polska złota jesień. Liście lecą z drzew. Pewnie chcecie wiedzieć co jesień ma wspólnego z kryzysem? Otóż uświadomiłam sobie, że o tej porze roku mam kryzys czytelniczy i pisarski. Mało czytam i nie piszę. I tak jest co roku w okolicach października i listopada. Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego, że dni są krótsze. Może, że moje życie to rollercoaster. Nie wiem, serio.
Staram się wziąć w garść. Chyba muszę odciąć się od Netflixa, bo to zło.
Chciałabym więcej czytać. Ale mnie nie ciągnie. Próbuję coś tam pisać, ale po kilku zdaniach odkładam pióro i gapię się w okno, albo przeglądam internety.
Tak samo było, gdy zaczynałam pracę jako księgarz. Przez pierwsze miesiące niewiele przeczytałam. Potem wszystko wróciło do normy.
Ktoś mi bardzo bliski powiedział ostatnio, że mam to przeczekać. Tylko mnie tak bardzo ciągnie do pisania. Ale kiedy biorę pióro do ręki, to się okazuje, że… ten nowy serial jest tak bardzo wciągający, nowe kafle do łazienki się nie znajdą, nie wspominając o sprzęcie AGD do kuchni. Tak więc… sami widzicie…
Ale obiecuję (nie wiem po raz który) poprawę. A jak nie, to zamykam blogerski domek i przenoszę się na FB. Tylko serce mi pęka na samą myśl, że nie byłoby już Pestkowego domku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz