Kiedy za oknem pogoda nie sprzyja czytaniu w plenerze, wtedy najlepszym rozwiązaniem jest zakopanie się pod kocem, z ulubioną herbatą oraz świetną książką. Tak właśnie zrobiłam. Zasiadłam na krótkiej sofie z drugim tomem sagi „Czary codzienności. Przyjaciele i rywale" Agnieszki Krawczyk. Postanowiłam przeczytać tę pozycję po raz drugi, bo niebawem swoją premierę będzie miał tom trzeci. A mnie umknęło kilka rzeczy od czasu, kiedy czytałam ją po raz pierwszy.
Życie w Zmysłowie toczy się utartym rytmem. Kawiarnia prowadzona przez Agatę, Tosię i Danielę, prosperuje wyśmienicie i przyciąga coraz większe rzesze klientów. Wszyscy są zachwyceni nowym miejscem na mapie Zmysłowa. Agata nie ustaje w poszukiwaniach ojca Tosi, ale kiedy odkrywa prawdę, jest już za późno na to, aby Tosia poznała swojego tatę. Testament znaleziony w skrytce depozytowej matki, uświadamia jej, że czeka ją batalia z innymi spadkobiercami. Jakby tego było mało, na spokojnym dotychczas życiu mieszkańców Zmysłowa, kładzie się cieniem budowa nowoczesnego ośrodka z termami. Spokój zostaje zmącony, a lokalna społeczność dzieli się na dwa obozy. A żeby jeszcze bardziej utrudnić życie siostrom, w Zmysłowie zjawia się starszy, przyrodni brat Tosi.
Jak już nieraz wspominałam lubię czytać książki, które układają się w serie. Wtedy nie rozstaję się tak szybko z bohaterami, z którymi zdążyłam się już zżyć we wcześniejszych częściach i wiem, że znów się spotkamy. Tutaj było identyczne. Lubię wracać do Zmysłowa, do kawiarni „3 siostry i 3 koty” by napić się spokojnie dobrej kawy i zjeść jakiś specjał przygotowany przez Danielę. To miejsce ma swój urok. Uwielbiam zaglądać w znajome kąty i spotykać „znajomych”. Toczyć z nimi nieśpieszne rozmowy o codzienności i pomagać przy rozwiązywaniu problemów.
W tej części podobnie jak w poprzedniej, Agnieszka uwodzi opisami. Czytając o Zmysłowie, czytelnik ma wrażenie jakby sam spacerował po tym małym miasteczku. Czuł zapach traw, kwiatów czy też aromatów herbat serwowanych w kawiarni. Takie właśnie są książki Agi. To ciepłe opowieści o codzienności. Przepełnione magią. Sielskość małej miejscowości sprawia, że chce się tam jechać, obcować z przyrodą. Może się komuś wydawać, że są one przesłodzone, ale według mnie tak nie jest. Jednak jak dobrze wiemy nie zawsze wszystko jest kolorowe. I tym razem też tak nie jest. Budową ośrodka z termami wszystkim komplikuje życie, a pani burmistrz za wszelką cenę chce postawić na swoim. Nie cofnie się przed niczym i choć jej determinacja jest godna podziwu, to nie zdaje sobie jednak sprawy jak bardzo zżyte są małe społeczności, które będą walczyć z tym co nie jest po ich myśli. Przecież w kupie siła. I należy dbać o dobro ogółu, a nie jednostek.
Tym razem Agnieszka kończy swoją część z przytupem. I to takim, że czytelnik przebiera nogami z niecierpliwością w oczekiwaniu na kolejny tom. Dlatego też, choć uwielbiam czytać serie, to minusem jest to, że nie wszystkie części są od razu wydawane. Postanowiłam więc przeczytać ten drugi tom jeszcze raz by przypomnieć sobie to co działo się w tej części. Bo przecież za chwilę premiera tomu trzeciego. Jestem bardzo ciekawa jak Agnieszka poplącze losy bohaterów i rozwiąże niesnaski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz