sobota, 11 lutego 2017

#412

Dzisiaj będzie kolejny post z serii „Niedokończone książki”. Nie przypuszczałabym, że znów natrafię na książki które mnie nie porwały, nie zainteresowały lub znudziły. I tak jak już wspominałam za pierwszym razem: wolę odłożyć książkę, która mnie nie pochłonęła niż męczyć się jej czytaniem. Przecież tyle pozycji czeka na swoją szansę. 


„Neponset” Agnieszka Osiecka
To, że kocham piosenki i teksty Osieckiej wie każdy. Tak samo jak to, że „Listy na wyczerpanym papierze” to książka którą uwielbiam i od czasu do czasu do niej zaglądam by podczytać list pisany miedzy Osiecką a Przyborą. Sięgnęłam po „Neponset” z nadzieję, że książka mnie porwie. Pomyliłam się. Chyba pozostanę przy piosenkach i listach. 


„Harda” Elżbieta Cherezińska
Wszyscy zachwycali się tą pozycją oraz innymi książkami Autorki. Wiedziałam, że zawsze jest tło historyczne, a jak wiadomo ja z książkami z historią jestem bardzo na bakier. Zaczęłam i porzuciłam. Przepraszam, ale nie dałam rady. Miłość do obyczajówek wzięła górę. 


„Gwiazd naszych wina” John Green
Wszyscy kochają książkę, zachwycają się jej historią, płaczą rzewnymi łzami na filmie. A ja? Hm… i znów wychodzi na to, że jestem bez serca, bo mnie historia nie wciągnęła, porzuciłam po setnej stronie. Nie wiem czy do niej wrócę. Prędzej obejrzę film, ale po nieprzeczytanej książce jest to mało prawdopodobne. 


„Eleonora i Park” Rainbow Rowell
Niesiona prądem przeczytanej książki „Linia serc” postanowiłam sięgnąć po inną pozycję tej Autorki. Ale chyba jednak młodzieżówka nie jest mi już pisana. Za stara na nią jestem. Chociaż koleżanka była zachwycona, a do młodzieży się już nie zalicza. 


„Gdzie jesteś” Marc Levy 
Na fali miłości do Musso postanowiłam przeczytać książki innego francuskiego Autora. Padło na Levy i na książkę „Gdzie jesteś”. I powiem, że mnie nie pochłonęło. Coś mi się wydaje, że palmę pierwszeństwa we francuskiej literaturze będzie niósł Guillaume Musso. No chyba, że dołączy do niego brat Valentin, ale o tym przekonam się niebawem. 

Uff… Na chwilę obecną tylko tyle. A jak u Was? Doczytujecie w bólach czy porzucacie?


P.S.
Pamiętajcie, że w tekście jest ukryte słowo potrzebne do ułożenia hasła konkursowego, o którym była mowa we wczorajszym poście.

1 komentarz:

  1. Z tych tytułów znam Eleonorę i Parka oraz Gwiazd naszych wina. Obie lubię, a nastolatką przestałam być ponad dekadę temu. Może to zależy od doświadczeń i preferencji czytelniczych, to że Ci się coś nie spodobało nie oznacza, że jesteś bez serca czy czegoś nie kapujesz. Jak dla mnie obie te książki są specyficzne i nie każdy musi je lubić. Ja natomiast podziwiam Twoje uwielbienie dla Osieckiej - mnie nie rusza :P

    OdpowiedzUsuń