Droga Tachykardio!
Pewnego dnia wracałam sobie z pracy do domu. Miałam ambitny plan na samotny wieczór. Kiedy tylko przekroczyłam próg bramy w której mieszkam i włączyłam światło, nastąpił mały błysk i „strzał”. Nie nikt do mnie nie strzelał z broni. To po prostu wybiły korki. Nie uśmiechała mi się wędrówka na drugie piętro w egipskich ciemnościach. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do rodziców. Ale byłam wściekła. W szczególności na siebie, że nie miałam przy sobie żadnej książki. Wiedziałam, że u rodziców znajdę coś na pewno w mojej przepastnej biblioteczce. Stałam dobrą chwilę przed nią i czytałam tytuły na grzbietach. Jednak nic do mnie nie przemawiało. Dopiero na samym końcu chwyciłam za książkę „Jamnik z kluskami” Oli Trzecieckiej. Teraz wiem, że to był dobry wybór.
Parę dni przed świętami Anka znajduje pod małżeńskim łożem przewiązany kokardką kartonik z bielizną. Niestety do paczuszki dołączony był liścik, z którego treści wynikało, że to nie dla Anki prezent. Okazało się, że mąż… ma kochankę. I to jest właśnie moment w którym Anka dochodzi do wniosku, że jej małżeństwo okazało się totalną klapą. Już wie, że musi coś z tym zrobić. Zabiera ze sobą ukochanego jamnika i ucieka do swojej przyjaciółki by przeanalizować swoje dotychczasowe życie.
Powiem ci, że od dość dawna nie płakałam ze śmiechu podczas czytania książki. Ostatni raz to było wtedy gdy w moje ręce wpadła „Moralność pani Piontek” Magdy Witkiewicz. Tak „Jamnik z kluskami” poprawia humor od pierwszej strony. Mimo iż czasem Anka wydawała mi się głupia i naiwna, to jej pomysły, które wcielała w życie z przyjaciółką sprawiały, że napady śmiechu towarzyszyły mi cały czas.
W książce podobała mi się retrospekcja tego, co wydarzyło się wcześniej. Poznajemy historię Anki, która spotyka Adama ‒swojego przyszłego męża ‒ oraz jego matkę heterę.
Muszę jednak przyznać, że nie potrafię pojąć motywów jakimi kierowała się główna bohaterka by wpakować się w taką rodzinkę. Dlaczego wyszła za mąż za takiego niedojdę jakim był Adam Klusek? Mężczyznę, który na pierwszym miejscu stawiał swoją matkę. Słuchał się jej w każdym aspekcie swojego życia i nie potrafił podjąć żadnej decyzji życiowej bez uzgodnienia tego ze swoją Mamuśką. Wiele razy miałam ochotę wstrząsnąć bohaterami, by w końcu zmądrzeli.
Jeśli szukasz książki na dwa zimowe popołudnia, to debiut literacki Oli Trzecieckiej jest idealnym wyborem. Poprawa humoru gwarantowana. A w dzisiejszych czasach śmiech to czasem towar deficytowy. Polecam
Pozdrawiam
Archer
Tytuł książki intrygujący, okładka nie najgorsza, Twoja opinia zachęca, no to jak tu się nie skusić? Tylko coś mi się wydaje, że bohaterka będzie mi baaaardzo działała na nerwy :/
OdpowiedzUsuńPoszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuń