Droga
Tachykardio!
Jak dobrze
wiesz, nie bywa mi po drodze ze skandynawską literaturą. Wszyscy zachwycają się
nią i zaczytują, a ja podchodzę do niej
bardzo ostrożnie. Wręcz jak do jeża. Jednak raz na jakiś czas, przełamuję swój
opór i sięgam po książkę napisaną przez skandynawskiego autora. Tym razem było
podobnie. Prawie. Jakiś czas temu Jorx postanowił obdarować mnie książką
Henninga Mankella „Włoskie buty”. Stwierdził, że muszę wreszcie zapoznać się z
twórczością tego Autora. Tak więc pewnego dnia zasiadłam w ulubionym fotelu i
zagłębiłam się w historię opisaną we „Włoskich butach”.
Frederik
Welin mieszka wraz z psem i kotem na jednej z bałtyckich wysp. Jedynym
odwiedzającym go jest listonosz Janson, który zjawia się u niego kilka razy w
tygodniu z pocztą. Pewnego dnia oprócz poczty przywozi na wyspę kobietę –
Harriet. Harriet to dawna miłość Frederika, którą porzucił wiele lat temu.
Kobieta przybyła na wyspę by mężczyzna spełnił obietnicę daną jej przed laty. I
tak po raz pierwszy Frederik opuszcza swój bezpieczny azyl i wyrusza w podróż,
która całkowicie odmieni jego życie.
„Włoskie
buty” to nie jest literatura lekka. Tej książki nie można czytać od razu, od
deski do deski. Tą opowieścią należy się delektować jak najlepszym daniem. To
wysmakowana pozycja, ale nie dla wszystkich. Nie mamy tutaj ckliwej historii
miłosnej jakich wiele na kartach innych książek. Mamy tutaj do czynienia z
samotnością, starością i bólem. Dostaliśmy od Mankella powieść psychologiczno –
obyczajową. Niektórzy twierdzą, że zupełnie inną niż pozostałe książki tego
Autora. Pewnie tak właśnie jest. Ja nie mam porównania, gdyż to moje pierwsze
spotkanie z tym Autorem. Ale wiem że nie ostatnie.
Historia
opisana przez mistrza kryminału jest snuta powoli, bez pośpiechu. Na pewno
charakteryzuje się znakomitymi opisami, z których Mankell słynie, i które
pogłębiają jednocześnie jej przekaz .
Książka daje
do myślenia od samego początku. Każe nam się zatrzymać i spojrzeć na nasze
życie z innej perspektywy.
Po
przeczytaniu jej wiem jedno: nie zawsze udaje nam się naprawić błędy
przeszłości. Nie powinniśmy się stawać więźniami tego co było kiedyś, bowiem
samotność nie zawsze jest dobrym wyborem.
Pozdrawiam
Archer
Archer
Przeczytałam tę książkę i zgadzam się z twoją opinią. Nie da się od razu jej przeczytać, nią trzeba się delektować. Mnie ta pozycja nie porwała. Raczej wolę Mankella w wersji kryminalnej : >
OdpowiedzUsuńnie porwała dlatego, bo nie miałam porównania... na półce czekają kolejne jego książki, więc pewnie kiedyś niebawem zabiorę się za serię z Kurtem Wallanderem
UsuńByłam zachwycona. Wciągnął mnie Mankell w ten swój zimny, śnieżny, ale pełen emocji świat.
OdpowiedzUsuńA znam już sporo jego książek, jednak są całkiem inne, ta jest niepowtarzalna, bardzo osobista.
bo Mankell ma dar wciągania w swój świat, wiem, że na tej nie poprzestanę
Usuń