czwartek, 5 czerwca 2014

#01#304

Od jakiegoś czasu Archer trąbi o zmianach. Miała popracować nad zmianami kolorystycznymi, ale jak to Ona obija się. A dodatkowo Jej Wena śpi, więc ja korzystam z okazji i wrzucam notkę. Zapraszam 



Śmieszni jesteśmy, my, Europejczycy. Ludzie kultury zachodu, cywilizacji, rozwoju i wszechobecnej techniki. Patrzymy na świat z naszego punktu widzenia i jak grabieżcy bierzemy z niego łapami to, co nam akurat potrzebne. Odkrywamy nowe lądy, morza, wodospady. Nazywamy je. Odkrywamy nowe zwierzęta. Badamy dzikie ludy. Opisujemy, katalogujemy i tworzymy kartoteki. Troszkę to śmiechu warte wszystko. 
Gdy nie ma już nic do odkrycia, zaczynamy jeździć gdzieś daleko, żeby naprawiać swoje życie. Bo potrzebujemy odmiany. Wykrzykników, które uświadomią nam, co jest dla nas ważne i pokażą, gdzie mamy iść. A ja się pytam: jakim prawem? Jakim prawem włazimy komuś w życie chcąc naprawić swoje? 
I kolejne pytanie, które ciśnie się na usta: naprawdę nie potrafimy zrobić tego na własnym podwórku?

Byłam ostatnio na spotkaniu z autorem, którego bardzo cenię – Tomkiem Michniewiczem. Tomek opowiadał o swojej nowej książce p.t : „Swoją drogą”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Otwarte. Książkę przeczytałam i bardzo mi się podobała - jak dwie poprzednie z resztą. 


Autor poświęcił spotkanie opowieści o jednym z trzech bohaterów „Swoją drogą”. Nie chcę wdawać się w detale, więc tylko ogólnie: to Marcin, który jest księgowym, ale to nie jest to, czym powinien zajmować się w życiu. Tomek zabiera go więc do dżungli, do Pigmejów Baka – jednego z ostatnich ludów, które żyją poza cywilizacją. I to jest bardzo piękna historia, wiele uczy i daje do myślenia. Ale ma jedno ALE. 
Na spotkaniu Tomek mówił o antropologicznym charakterze wypadu. O uczeniu się od Baka, o poznawaniu ich i o tym, że on i jego przyjaciel, dla większej części tej społeczności byli pierwszymi białymi, których spotkała w życiu. I, no tak, wszystko super. Ale czy w tym jest szacunek do innej kultury? Choćby nie wiadomo jak prostej i pierwotnej , ale jednak kultury. Do sposobu życia innych LUDZI - nie obiektów badawczych, nie eksponatów albo materiału na doktorat, nie antidotum na życiowe kryzysy, ale ludzi. 
Baka w życiu Marcina zmienili wiele, ale co jego pojawienie się zmieniło w życiu Baka? Bo coś zmieniło na pewno. Tylko czy ta zmiana (tak pożądana w życiu Marcina) w życiu Baka wniesie coś dobrego? Mamy w końcu aż nadto przykładów, jak kontakt z naszą cywilizacją niszczy kultury.


Książka jest zachwycająca i daje do myślenia. Tylko wydaje mi się, że ograniczenie się do wniosków, że ‘trzeba mieć odwagę podążać za marzeniami’ jest nieco płytkie. 
Jeździmy sobie po świecie, jako badacze i odkrywcy. Dajemy sobie prawo do twierdzeń typu: „odkryliśmy nowy gatunek motyla, nazwiemy go …”. Ale odkryliśmy go dla nas, bo dla innych ludów on już mógł być znany. I o to mi właśnie chodzi – przyznaliśmy sobie prawo bycia odkrywcami, do nazywania wszystkiego. Ale to, co często jest nowe dla białasa, dla tubylca stanowi oczywistość. Poza tym, prawda jest też taka, że sami powinniśmy się douczyć życia, bo sporo nam umknęło. 
Możliwość podróżowania to wielki przywilej, o czym czasami chyba zapominamy.

Podsumowując:
Spotkanie było ciekawe, choć skierowane raczej do osób, które książki jeszcze nie czytały niż do tych, które są po lekturze. Tomek Michniewicz świetnie prowadził spotkanie, co i rusz wywołując śmiech na sali. Mnie osobiście bardzo zaskoczyła średnia wieku obecnych. Ja wiem? Jakieś 50 lat :)

PS. Książkę i autora szczerze polecam!:)






P.S. 2
Żeby nie było, Archer także była na tym spotkaniu i jak to Ona cykała fotki:



4 komentarze:

  1. "Książke i autora szczerze polecam" - to ja autora na wynos poproszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodziewałabym się, że na spotkaniu będą same nastolatki, ze względu na urok autora... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie bym poszła na takie spotkanie autorskie:-)

    OdpowiedzUsuń