Droga Tachykardio!
Kiedy odchodzi od nas ukochana osoba, nasz idealny świat rozpada się w pył. Nie potrafimy znaleźć sobie miejsca. Dobrze jest mieć wtedy wokół siebie przyjaciół, którzy będą wypełniać nasze wolne dni. Ale czasem zdarza się, że kończymy u psychoanalityka. I tak właśnie dzieje się z bohaterką (a zarazem autorką) książki o której chcę Ci dzisiaj opowiedzieć.
Chiara, młoda i energiczna kobieta, pracująca w poczytnym rzymskim tygodniku , gdzie prowadzi małą rubrykę poświęconą „Niedzielnym obiadom” pewnego dnia za namową męża przeprowadza się do Rzymu. Zamienia małe rodzinne miasteczko, w którym mieszkała do tej pory przez całe życie, i gdzie otoczona była ze wszystkich stron opieką rodziców i przyjaciół, na wielkomiejskie lokum w stolicy Italii. I wszystko może potoczyło się dobrze, ale … pewnego dnia odbiera od swojego męża telefon ,w którym ten informuje ją, że zostaje na dłużej w Dublinie. Na jak długo ? Na bardzo długo - nie ma zamiaru wracać, bo ma dość dotychczasowego życia. Od początku nie podobała jej się ta przeprowadzka. Wolała zostać w swoim domu pod Rzymem. Tam miała blisko swoją rodzinę. Kobieta załamuje się. Na całe szczęście mogła liczyć na swoich niezawodnych przyjaciół, którzy jak tylko mogli organizowali jej wolny czas. Ale niestety kiedy tylko zamykały się za nimi drzwi, Chiara pozostawała sama ze swoją samotnością. Dodatkowo redaktor naczelny tygodnika w którym pracowała, zastąpił jej rubrykę „Niedziele obiady” poradami sercowymi. Więc nie tylko straciła męża ale także pracę. Pewnego dnia podczas kolejnego spotkania z psychoanalityczką, lekarka zaproponowała Chiarze pewną zabawę. Miała ona polegać na tym, że przez najbliższy miesiąc, przez dziesięć minut każdego dnia będzie robić coś czego nigdy nie robiła. Na początku Chiara sceptycznie do tego podchodzi, jednak godzi się na to bo przecież nie ma nic do stracenia.
W pierwszej chwili sądziłam, że będzie to ckliwa historia jakich wiele. Jednak w pewnym momencie doszłam do wniosku, że jestem w błędzie. I to wielkim. „Przez 10 minut” to zapis wydarzeń miesiąca z życia Autorki, kiedy prowadziła grę zaproponowaną przez swoją psychoanalityk .
Może się wydawać, że dziesięć minut to mało. Bo przecież to tylko sześćset sekund. I nawet jeśli skumulowane są przez trzydzieści dni to i tak nie ma prawa nic dobrego się przez ten czas wydarzyć. Przecież to nic nie zmieni. Nie możemy być szczęśliwi. A jednak. Autorka codziennie uczy się czegoś nowego. Jednego dnia po raz pierwszy w życiu przygotowuje pancake’i (to takie amerykańskie naleśniki, znacznie grubsze niż nasze). A innego uczy się haftu krzyżykowego i wypuszcza w świat chińskie lampiony. Po raz pierwszy rozmawia ze swoją matką, a nie tylko streszcza jej swoje życie.W końcu przekonuje się także do świętowania Bożego Narodzenia, chociaż wcześniej wraz ze swoim mężem unikali tego święta.
„Przez 10 minut” pokazuje, że każdego dnia możemy być szczęśliwi. Pokazuje, że pomimo iż opuściła nas ukochana osoba my możemy być szczęśliwi. Tylko musimy otworzyć się na nowe doznania. Nauczyć się czegoś nowego, wcześniej dla nas niedostępnego. Bo w pewien sposób zmieni to nasze życie. A wystarczy do tego tylko zwykłe dziesięć minut wykorzystane każdego dnia do maksimum. Bo tak naprawdę wystarczy dziesięć minut by być szczęśliwym. A przecież każde z nas tego właśnie pragnie. Wystarczy wytrwałość w działaniu i konsekwencja.
Niesamowite w tej książce jest to, że nie jest to fikcja literacka. To prawdziwe przeżycia głównej bohaterki. Dlatego jak dla mnie ta książka jest tak bardzo autentyczna. Do bólu prawdziwa. Każdy z nas został porzucony, utracił wielką, i jak mu się zdawało jedyną, miłość (swojego życia) i musiał przewartościować swoje życie. Zmienić je, czasem na lepsze. Zamknąć ból i samotność w skrzyni. I na nowo zacząć być szczęśliwym. Dzięki tej książce wiem, że do szczęścia potrzebne jest czasem tylko dziesięć minut by było lepiej. Polecam.
Pozdrawiam
Archer
P.S.
Książka wydaje się być bardzo optymistyczna a ja w tej chwili potrzebuję dużo pozytywnej energii :)
OdpowiedzUsuńw takim razie: optymizm raz!
UsuńCiekawe zadanie - zresztą chyba każdego mogłoby czegoś nauczyć :)
OdpowiedzUsuńwystarczy wprowadzić je w życie :)
UsuńSłyszałam o tej książce i mam ją zamiar przeczytać:)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja:)
czekam na wieści, czy się podobała
UsuńMoże rzeczywiście coś w tym jest... Tak często narzekam na nudę, a jest tyle rzeczy, których nigdy nawet nie spróbowałam. Chyba w wakacje muszę zmieć tryb życia.
OdpowiedzUsuńja staram się od ponad miesiąca i jakoś mi kiepsko idzie ;)
Usuń