Właśnie złapałam się na tym, że ostatnio królują u mnie tylko ebooki. Nic na to nie poradzę, że czytnik jest wygodniejszy niż książka, jeśli czyta się nocą w łóżku. Niestety czytanie komedii kryminalnych ma jedną wadę i zdecydowanie nie powinnam ich czytać przy śpiącym obok mężu. Dlaczego? Bo muszę wtedy tłumić chichot, który mnie wręcz od środka rozsadza. Głośny śmiech w tym wypadku nie jest wskazany. Jesteście pewnie ciekawi, jaka książka wprawiła mnie w tak świetny nastrój?
Już spieszę z odpowiedzią: „W jak morderstwo” Katarzyny Gacek. Przeczytałam tę książkę, nie dlatego, że niebawem jest premiera filmu na podstawie tej historii, ale dlatego, że prawie dziesięć lat temu czytałam inne książki Autorki i pamiętam, że były świetne. Pisała je wtedy w duecie z Agnieszką Szczepańską. Z ogromną ciekawością chciałam dowiedzieć się jak Katarzyna Gacek radzi sobie solo. I powiem Wam, że ubawiłam się setnie.
Magda, kiedy na świecie pojawiły się dzieci zrezygnowała z pracy. Według niektórych można byłoby ją nazwać kurą domową. Pewnego wieczoru podczas spaceru z psem znajduje w parku zwłoki młodej kobiety. Okazuje się, że denatka, ma dokładnie identyczny wisiorek, jak zaginiona przed laty przyjaciółka Magdy, Weronika. Kobieta zaczyna się zastanawiać, czy te dwa wydarzenia nie są ze sobą połączone? Wraz z komisarzem Sikorą próbuje dowiedzieć się co się wydarzyło siedemnaście lat temu oraz dowiedzieć się, dlaczego ktoś zabił młodą kobietę. Czy się tego dowie? Tego nie zdradzę.
Muszę wam powiedzieć, że Magdę polubiłam od samego początku. Przede wszystkim za to, że była sobą, niczego nie udawała, trochę naciągała prawdę i wkurzała się na męża gdy podejrzewała go o zdradę. Wpadała też w tarapaty i przeszkadzała w śledztwie. Umiejętnie kopała w przeszłości by dowiedzieć się dlaczego jej przyjaciółka zaginęła. Wkurzało mnie tylko w niej to, że nie potrafiła postawić się mężowi, że dawała się tak źle traktować i nie skłamię mówiąc, że ją poniżał. Według Tomasza, jej męża, Magda miała siedzieć w domu, bo przecież dzieci są malutkie i potrzebują mamy. Faktem było to, że Kaja miała lat dziewięć a Kuba dwanaście lat, i tak naprawdę były samodzielne. Poza tym mąż Magdy twierdził, że nie powinna pracować w zawodzie (Magda była weterynarzem) tylko zajmować się domem, siedzieć na czterech literach i podawać mu obiadki pod nos. Poza tym Tomasz nie przepadał ani za rodzicami Magdy (a trzeba przyznać, że to bardzo barwny duet) ani za jej przyjaciółmi, którzy próbowali uwolnić ją z tego toksycznego małżeństwa. Bardzo podobało mi się to, że kobieta w końcu przeciwstawiła się mężowi i zaczęła pracować w pobliskiej klinice. Wydaje mi się, że przez to śledztwo, stała się bardziej odważna i pewna siebie. A może taka zawsze była, tylko mąż ją tłamsił.
Jeśli poszukujecie komedii kryminalnej z intrygującą zagadką kryminalną do rozwiązania, z genialnym poczuciem humoru, który wylewa się prawie z każdej strony, to „W jak morderstwo” się wam spodoba. Polecam i zabieram się za drugą część, gdyż jestem ciekawa na jakie zwłoki natrafi tym razem nasza bohaterka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz