poniedziałek, 31 sierpnia 2015

#349



Po raz kolejny sięgnęłam po książkę, którą polecała Agnieszka Tatera. Nie wiem w sumie jak Ona to robi, ale ma chyba w sobie jakiś dar, który sprawia, że za Jej namową (lub raczej postem) sięgam po pozycję, której bym normalnie nie przeczytała. I tak, pewnego dnia zasiadłam z czytnikiem na swojej Krótkiej Kanapie i oddałam się lekturze książki „Tam gdzie nie sięga już cień” Hanny Kowalewskiej. 

Inka dziesięć lat temu wyjechała z Jantarni. Jednak niespodziewany telegram sprawia, że dziewczyna szybko pakuje torbę i wraca na stare śmieci. Nie ma pojęcia co zastanie po swoim powrocie. Wie jedno, że musi się spotkać z Ciotką, która ją wychowywała. Musi odkryć wiele tajemnic. Jej powrót wzbudza w małej miejscowości masę plotek oraz niechęć mieszkańców. To wywołanie burzy w szklance wody. Nie mogę Ci zdradzić więcej szczegółów, bo wyszłoby na to, że streszczam ci książkę. A nie o to chodzi. 

Nie jest to piękna historia o miłości, magicznych powrotach na stare śmieci. „Tam gdzie nie sięga już cień” to powieść pełna goryczy, smutku i złych wspomnień, które czasem towarzyszą nam w późniejszym życiu, odbijając się piętnem na codzienności. 

Historię mieszkańców Jantarni poznajemy nie tylko z punktu widzenia Inki, ale także okiem pozostałych bohaterów. Ich losy przeplatają się ściśle ze sobą. Każdy, nawet Inka, ma swoje tajemnice, które stopniowo są odkrywane na kartach powieści. Na początku takie niedopowiedzenia strasznie męczą, ciekawość czytelnika nie jest zaspokajana w trybie natychmiastowym. Powoli i sennie, jak Jantarnia po sezonie, odkrywamy karty każdego z bohaterów. 

Jak się okazuje, to nie moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki. Już jako nastolatka czytałam jej powieść dla młodzieży „Letnia akademia uczuć”, którą byłam zachwycona. Wiem też, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z książkami Hanny Kowalewskiej. Autorka nie tworzy lekkich książek. Tych powieści nie da się przeczytać w jeden dzień. Nimi należy się delektować jak najlepszym daniem i przeżywać emocje. Bo bez emocji się nie da. 

Polecam

2 komentarze:

  1. Ja kilka lat temu czytałam książki autorki o Zawrociu, wtedy nawet mi się podobały, teraz jakoś mi z nimi nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja jestem zaintersowana i to bardzo,w pracy kilka razy przykleiła mi się do ręki. Musze chyba zakupic i przeczytć od deski do deski a nie urywkami ;).

    OdpowiedzUsuń