niedziela, 4 września 2011

#127


Od razu na wstępie powiem, że za jakimikolwiek poradnikami nie przepadam, nie czytuję i ogólnie omijam z daleka. Nie wiem czemu ale jakoś kojarzą mi się z bohaterką książek Hellen Fielding czyli Bridget Jones. W swoim życiu przeczytałam tylko i wyłącznie dwa poradniki, które tak do końca poradnikami nazwać nie można. Były to książki Joanny Chmielewskiej: „Jak wytrzymać z mężczyzną” oraz „Jak wytrzymać ze współczesną kobietą”. Kiedy jakiś czas temu otrzymałam e-mail od Pani Kasi z zaproponowaniem współpracy w zakresie promocji pozycji wydawniczej pt.: "Przepis na torcik orzechowo-bezowy (czyli jak zrealizować marzenia)" przyznaję się bez bicia, że... zawahałam się. Nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać. Kiedy książka znalazła się już w moim posiadaniu nie zabrałam się od razu za jej czytanie. Musiała swoje odczekać. Co chwila zerkałam na nią i zastanawiałam się nad jej zawartością. W końcu przyszedł na nią czas.

Autorką „Przepisu na torcik orzechowo-bezowy (czyli jak zrealizować marzenia) jest Agnieszka Forland. Tak naprawdę to nazwisko tej Pani nic mi nie mówiło. Na okładce napisali, że Pani Agnieszka znana jest jako Tarocistka Agnieszka i uznawana jest za jedną z najlepszych specjalistek w swoim zawodzie. No cóż, ja się przyznaję absolutnie bez bicia Pani Agnieszki nie znam. Nie oglądam programów ezoterycznych, ponieważ nie mam nawet takiej stacji w tv. No dobrze ale przejdźmy do książki.

Kiedy spojrzałam na okładkę nie wiem czemu ale pomyślałam sobie, że mam przed sobą... książkę kucharską. No bo tytuł i ciasto na okładce sugerują, że to będzie o pieczeniu. hm... Błąd. Pod „przykrywką” pieczenia ciasta jest pięknie ukryte przesłanie i kilka propozycji jak zmienić swoje życie. Od czego zacząć, żeby efekty były widoczne. Życie porównane jest do tego właśnie tortu. Przecież dążenie do celu można porównać do procesu przygotowywania ciasta. Najpierw zbieramy składniki, przygotowujemy potrzebne przedmioty a dopiero potem zabieramy się za pieczenie. W życiu jest podobnie. Najpierw coś postanawiamy, czasem wypisujemy wszystkie „za” i „przeciw” a dopiero potem krok po kroczku realizujemy swój plan.

Przyznaję, że sceptycznie podchodziłam do książki. Jednak im dalej czytałam tym bardziej mnie wciągała. I tym bardziej mi się podobało to co zostało w niej zawarte. Nie oszukujmy się w dzisiejszym pędzie zapominamy o sobie. A ta książka uświadamia nam, że... tak być nie może, bo porównując siebie do ciasta to kiedy ciasto jest źle wymieszane może powstać zakalec. Do książki dołączony jest także segregator, w którym można zapisywać swoje pragnienia, marzenia oraz cele które chcemy osiągnąć. Tylko musimy wiedzieć, że nie od razu Rzym zbudowano. I tak jak napisała Autorka „Nic nie dzieje się przypadkowo zawsze jest jakaś przyczyna i konieczność”. Jest jedna rzecz która bardzo spodobała mi się w tej książce. Otóż w pewnym momencie Autorka pisze: „Najważniejsza jest teraźniejszość” – no tak to co dzieje się teraz jest najistotniejsze. Przecież żyjemy teraz i tu. „Przeszłość już minęła” – znów muszę się zgodzić. No cóż, czasem ciężko się z tym pogodzić. Jednak jak dla mnie przeszłość trzeba zamknąć w skrzyni i zakopać gdzieś żeby nie wracała. „Przyszłości jeszcze nie ma” – nie znamy jej i nie wiemy co nas czeka. „Jesteś tu i teraz. Tu i teraz możesz zmienić swoje życie. Tu i teraz możesz się uśmiechnąć i być szczęśliwa. Tu i teraz jesteś” - coś mi się wydaje, że to właśnie zdanie powinno zostać moim życiowym mottem. Polecam


6 komentarzy:

  1. Też nie przepadam za poradnikami, ale o tej książce słyszałam tyle dobrego, że chyba muszę ją sama koniecznie poznać. Tak poza tym też miałam takie wrażenie jak ty, że to książka kucharska, dopiero recenzje czytelników wyprowadziły mnie z błędu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo pozytywnych recenzji zbiera ta książka, czas najwyższy, żeby po nią sięgnąć ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam wiele pozytywnych recenzji o tej książce więc i ja muszę koniecznie ją przeczytać xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy podobnie ;) Znaczy co do czytania poradników. Jak dotąd nie czytałam żadnego, ale "Przepis..." mi się bardzo podobał. Z reguły nie przepadam za różowym kolorem, ale tu mi nie przeszkadzał.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja czasem czytuję poradniki, ale to są ksiązki które należy czytać krytycznie, rozsądnie, nie brać wszystkiego za pewnik, tylko wyławiać perełki dla siebie, a resztę zostawiać. Z takim podejściem zagladam do poradników. Ten rzeczywiście wygląda jak ksiązka kucharska, ale myślę, że może być ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @cyrysia - musisz koniecznie bo naprawdę warto :)
    @Domi & Samash - koniecznie
    @Bujaczek - kolor różowy lubię, ale nic w tym kolorze w mojej szafie nie znajdziesz, wróć stop... mam jedną koszulę :)
    @Aneta - jest ciekawy i godny polecenia :) z miłą chęcią przeczytałabym coś jeszcze Pani Agnieszki, a może nawet poprosiłabym o postawienie tarota?

    OdpowiedzUsuń